Zaskoczenie.
Przez okno mojej sypialni sączył się zbyt jasny blask jak na tę godzinę.
Nawet w maju o tak wczesnej porze było szarawo.
Wprawdzie było zimno, jak nigdy, ale żeby?
Odsuwając z ciekawością zasłony zobaczyłam to, co tylko snuło się sennie przez moje myśli…
Śnieg!
Śnieg w maju!
Tego już dawno nie było. Ostatni raz chyba 21 lat temu…
Buzia sama zaczęła mi się uśmiechać, choć wiedziałam, że prawdopodobnie 99,9% mieszkańców psioczy pod nosem, wygraża niebu pięściami i pomstuje na ten biały puch.
A mi ten śnieg sprawił wielką radość, bo uświadomił mi po raz kolejny, że nie mam (i żaden człowiek nie ma) kontroli ani władzy nad naturą.
Że natura chce z nami żyć w zgodzie, pomimo naszych usilnych starań, by ją zniszczyć…
Lubię znać swoje miejsce w szeregu, a anomalie pogodowe przypominają mi o nim.
Nie martwi mnie to jednak, nie odczuwam dyskomfortu z powodu zależności od przyrody.
Wręcz przeciwnie, czuję głęboki pokój i radość, która nie wyklucza powagi.
Jednak ten pokój, harmonia, równowaga przebija wszystko…
Jeden komentarz
Paweł
…śnieg – biel – jasność…