Intensywnie… zbyt…

Skończyłam…

Nareszcie…

Remont…

Ale nauki nadal wyciągam…

Cieszyłam się na nowe, na zmianę…

Po drodze jednak radość gdzieś się ulotniła…

Nie czuję nic…

Kiedy nareszcie mogłam się ucieszyć zakończonymi, własnoręcznie przeprowadzonymi zmianami wnętrzarskimi, o których przecież marzyłam,

okazało się, że nie mam siły, by się cieszyć., by czuć dumę, być być zadowoloną z siebie.

Jestem wykończona.

Zablokowana.

Bo niby koniec, ale jeszcze to trzeba zrobić, tamtego dopilnować, posprzątać cały bałagan…

Zbyt intensywnie, jak na mnie.

Cieszę się, że dałam radę, ale dusza i mózg, by przetrwać szaleńczy wyścig z czasem, postawiły wokół siebie ścianę.

Nie umiem na razie jej sforsować.

Moje wycieńczenie sięga zenitu.

Marzę o tym, by wreszcie nie myśleć, co jeszcze trzeba zrobić.

Marzę o tym, by po prostu odpocząć.

W ciszy,

bez czasowych zobowiązań.

Wyruszyć gdzieś, gdzie czas mnie nie goni,

nie krzyczy mi nad uchem: „Jeszcze to i to, i tamto! Natychmiast!” dźwiękiem młotka, wiertarki, odkurzacza, piły do drewna…

W pewnym momencie się wystraszyłam, że nigdy więcej nic nie napiszę, nie sfotografuję, nie sfilmuję…

Tak bardzo moja dusza jest wyschnięta i bezsilna…

Potrzebuję wrócić do harmonii z czasem.

Muszę nakarmić duszę ciszą, snem, wypoczynkiem, krajobrazami.

Może ożyje…

Mam taką nadzieję…

Trzeba wiedzieć kiedy zwolnić, by nie umrzeć duchowo i psychicznie.

Czy było warto?

Pewnie tak,

choć myślę, że dostrzegę to później, za jakiś czas.

Dzisiaj widzę na razie to, czego się nauczyłam:

że umiem szyć, choć nigdy nie miałam maszyny do szycia w rękach;

że jestem w stanie znieść więcej, niż sądziłam i kiedykolwiek przypuszczałam;

że mój mózg odpoczywa, gdy jego jedynym zajęciem i myślą jest, by farbę równo położyć;

że nie potrzebuję mieć tylu rzeczy, ile nagromadziłam przez te wszystkie lata;

że minimalizm i bezśmieciowość są naprawdę do osiągnięcia;

że pomimo, iż czasem tego nie dostrzegam, to wiele się zmieniło;

że ja się zmieniłam…

Podobno najlepiej poznajemy siebie w ekstremalnych sytuacjach.

Dzięki temu rozgardiaszowi więcej o sobie wiem,

jestem bardziej siebie świadoma.

Byle nie zapomnieć tych nauk

i nie dać się wciągnąć w wir własnych myśli, znajdujących mi milion zajęć na minutę.

Zresetować się- to cel na teraz!

 

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *