-
Éowina
Czy zawsze na mnie padać będzie wybór? – spytała z goryczą [Éowina]. – Czy zawsze mam zostawać w domu, gdy jeźdźcy ruszają w pole, pilnować gospodarstwa, gdy oni zdobywają sławę, czekać na ich powrót przygotowując dla nich jadło i kwatery? – Wkrótce może nadejdzie taki dzień, że nie wróci żaden z tych, co ruszyli w pole – powiedział Aragorn. – Wtedy potrzebne będzie męstwo bez sławy, bo nikt nie zapamięta czynów dokonanych w ostatniej obronie naszych domów. Ale brak chwały nie ujmuje tym czynom męstwa. – Piękne słowa, lecz naprawdę znaczą tylko tyle: jesteś kobietą, siedź w domu – odpowiedziała Éowina. – Kiedy mężowie polegną na polu chwały, będzie ci…
-
Jesień
„Świat się zmienił… Mówi mi to woda… Mówi mi to ziemia… Wyczuwam to w powietrzu.” Już jest! Już przyszła! Ciepłe poranki minęły bezpowrotnie. Zastąpiło je rześkie, a nawet mroźne powietrze, snujące się nad ziemią w postaci mgły, otulającej wszystko jak kołderka; przypominająca, że czas do snu, że niedługo pojawi się inna biała warstwa. Na łące można już znaleźć babie lato, skrzące się diamencikami z nieba. Słońce już nie grzeje tak jak jeszcze niedawno… Czy to powód do narzekania? Nie! To powód do radości i celebrowania „teraz” takiego, jakie jest. Dlatego wyszłam o brzasku na jej spotkanie. Chciałam, żeby wiedziała, że jest mile widziana, że na nią czekałam i cieszę się…
-
Pożegnania…
Panta rhei… Wszystko płynie… I czas, i rzeka, i pory roku… Nadszedł czas się pożegnać, rzeko rwąca, szemrząca w dni upalne o ochłodzie, orzeźwieniu. Szepcząca w czas suszy, że gdzie Ty, tam Życie; gdzie się rozlejesz swoimi wstęgami, tam wszystko zakwita; błagająca nas ludzi o roztropność; przypominająca o swojej wartości, skarbie ukrytym w każdej srebrnej kropli. Nadszedł czas się pożegnać, słońce gorące, rozgrzewające skórę do czerwoności, składające pieguskowe pocałunki na skórze, przed którym co jakiś czas trzeba było się chronić… Nadszedł czas się pożegnać, wietrze ciepły, przynoszący ulgę w dzień skwarny, bawiący się włosami, jak kłosami zbóż na polu sąsiada; za nic mający misternie ułożone fryzury… I pomyśleć, że kiedyś-…
-
Świat słów
Nie przypuszczałam, że kiedykolwiek będę pisać, że słowami będę wyrażać swoją duszę… Mój własny intymny świat, schowany przed laty do najgłębszych szuflad jestestwa. Nie przypuszczałam, że otrzymam w darze talent opisywania świata, który jawi się przed moimi oczami. Nie chodzi o komentowanie bieżących wydarzeń, tak zwana publicystyka… Tego nie potrafię i nie chcę robić, a nawet uważam, że szkoda na to czasu… Moja dusza skłania się bardziej do patrzenia z dystansu… Do przetrawiania „teraz”… Do opisywania rzeczywistości z perspektywy czasu… Wtedy mogę swoje przemyślenia związać z nauką, mogę wyciągnąć z „teraz” budujące wnioski, których pewnie nawet bym nie zauważyła, oburzając się codziennie na zastaną rzeczywistość. Wolę opisywać to, co piękne…
-
Powroty…
Nadszedł już czas… Kolejny raz… Wracać już trzeba. Do pracy, do ludzi, do nieba… Czy dam sobie radę? Czy wystarczy mi sił? Czy wytrzymam to wygnanie do świata, który nie odżywia mojej duszy? Czy złapię choć jeden promyk zachodzącego słońca? Czy obudzę się bladym świtem? Czy zdążę zanim diamenty rosy wyschną? A jeśli wiatr rozgoni wstążki mgły szybciej niż ja zdążę się w nie ubrać? Boję się… Że zabraknie czasu, by żyć… Że moja dusza powoli będzie umierała z głodu… „Człowiek nigdy nie powinien pracować tyle, aby nie mieć czasu na życie.” Oby tym razem powrót okazał się właśnie taki: bym miała na uwadze bardziej duszę niż pracę i pieniądze;…