Świat słów

Nie przypuszczałam, że kiedykolwiek będę pisać,

że słowami będę wyrażać swoją duszę…

Mój własny intymny świat, schowany przed laty do najgłębszych szuflad jestestwa.

Nie przypuszczałam, że otrzymam w darze talent opisywania świata,

który jawi się przed moimi oczami.

Nie chodzi o komentowanie bieżących wydarzeń,

tak zwana publicystyka…

Tego nie potrafię i nie chcę robić,

a nawet uważam, że szkoda na to czasu…

Moja dusza skłania się bardziej do patrzenia z dystansu…

Do przetrawiania „teraz”…

Do opisywania rzeczywistości z perspektywy czasu…

Wtedy mogę swoje przemyślenia związać z nauką,

mogę wyciągnąć z „teraz” budujące wnioski,

których pewnie nawet bym nie zauważyła, oburzając się codziennie na zastaną rzeczywistość.

Wolę opisywać to, co piękne i dobre:

pierwsze pożółkłe liście,

jesienne jabłka, które smakują soczyście,

cień, który już nie daje przyjemnej ochłody, ale prawdziwe oziębienie,

pola opustoszałe po żniwach i zbiorach,

powietrze przepełnione dymem z ognisk palonych tu i ówdzie,

które zawsze przenoszą mnie do lat dzieciństwa,

kiedy to, wracając ze szkoły i wciągając powietrze przez nos, już wiedziałam,

że nadchodzi…

I teraz też już ją czuję…

Już idzie…

A słowa?

Słowa są za małe, by dokładnie wszystko opisać,

słowa są za duże, by wyrazić tyle niepozornych zakamarków duszy,

słowa są zbyt kanciaste, żeby mówić wprost,

ale właśnie dlatego je kocham,

bo dają najwięcej wolności.

Przestrzeń słów i przestrzeń duszy są porównywalne.

A ze wszystkich słów pod słońcem, najbardziej kocham słowo

„CISZA”…

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *