Pożegnania…

Panta rhei…

Wszystko płynie…

I czas,

i rzeka,

i pory roku…

Nadszedł czas się pożegnać, rzeko rwąca,

szemrząca w dni upalne o ochłodzie, orzeźwieniu.

Szepcząca w czas suszy, że gdzie Ty, tam Życie;

gdzie się rozlejesz swoimi wstęgami, tam wszystko zakwita;

błagająca nas ludzi o roztropność;

przypominająca o swojej wartości,

skarbie ukrytym w każdej srebrnej kropli.

Nadszedł czas się pożegnać, słońce gorące,

rozgrzewające skórę do czerwoności,

składające pieguskowe pocałunki na skórze,

przed którym co jakiś czas trzeba było się chronić…

Nadszedł czas się pożegnać, wietrze ciepły,

przynoszący ulgę w dzień skwarny,

bawiący się włosami, jak kłosami zbóż na polu sąsiada;

za nic mający misternie ułożone fryzury…

I pomyśleć, że kiedyś- właśnie za to twoje fryzjerstwo- cię nienawidziłam…

Do tego stopnia, że obcięłam włosy, by cię nie czuć…

Ale stęskniłam się za tobą,

chciałam, żebyś znów beztrosko buszował w moich włosach, jak dawniej.

Od dekady na nowo się przyjaźnimy,

i jak co roku musimy się pożegnać.

Jak co roku, zmieniacie się, moi przyjaciele…

Dlatego, wykorzystując ostatnią szansę,

brodzę w tobie, rzeko, by przekonać się, że jeszcze nie skuto cię lodem,

wystawiam twarz do ciebie, słońce, po pocałunki ostatnie ciepłe,

oddaję ci moje włosy, wietrze szalony, byś bawił się nimi orzeźwiająco, póki możesz.

Skoro co roku się żegnamy, to znaczy,

że pewne rzeczy pozostają niezmienne,

nie płyną…

A to oznacza,

że wkrótce znów się spotkamy, przyjaciele,

po śnie zimowym,

moim i waszym.

A gdybyście się czasem ze snu zbudzili,

to ja na was czekam

i będę was szukać,

sprawdzając palcem twoje ciepło, rzeko,

wystawiając twarz ku tobie, słońce,

rozpuszczając włosy pod czapką dla ciebie, wietrze.

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *