Mgła

Do mgły miałam kilka podejść…

Marzyłam o niej…

Śniłam o niej…

Widziałam siebie

jak wtulam się

w jej miękkie smugi,

jak otulam się

jej wstążkami jak szalem…

Śniłam, że błądzę wśród drzew,

a mgła jest tak gęsta,

że tylko siła instynktu pcha mnie

we właściwym kierunku

do domu.

Marzyłam o tym,

by zanurzyć się

w jej śnieżnobiałych odmętach,

tak głęboko,

by nie widzieć przed sobą

własnej ręki.

Każdego ranka

wypatrywałam jej o brzasku.

I zazwyczaj pojawiała się

i wołała mnie do siebie,

gdy nie mogłam

pójść na to spotkanie.

Ale jednego dnia,

wykroiłam czas

z porcji „nie mam czasu”

i pobiegłam…

Pobiegłam na pola,

pod las,

na wzgórze…

Niestety…

Mogłam jej jedynie pomachać

na pożegnanie.

Właśnie odchodziła,

unosiła się w górę,

do nieba,

za wysoko,

bym mogła dosięgnąć…

Za późno podjęłam decyzję…

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *