Już!
Już JEST!
Nagle w najczarniejszej godzinie świata,
w najciemniejszej godzinie duszy,
rozbłysła światłość
nieznająca zachodu…
Kiedy najpewniej możemy spodziewać się Boga?
Gdy wszystkie inne światła
zgasną…
Gdy wydaje się,
że nie ma najmniejszej nadziei…
Wtedy przychodzi
ON.
Światło.
Nadzieja.
Droga.
Prawda.
Życie.
I nic już nie jest takie samo…
Przewraca mój świat do góry nogami,
a raczej
układa go tak, żeby było dla mnie dobrze.
Nie udało mi się pójść na Pasterkę…
Zabrakło mi sił…
Ale o północy
zrobiłam prywatny triumf
Światła nad ciemnością
Miłości nad egoizmem
Miłosierdzia nad grzechem.
O północy
przywitałam
Jezusa
rozświetlając cały dom
całe serce…
i rozmyślałam…
i wymyśliłam tylko tyle,
że nie pojmuję
mojego Boga,
ale nie muszę,
ważne, że kocham…
Jak można nie kochać
Bezbronnego
Dziecka,
Noworodka?
I wspominałam
długo w nocy,
która stała się dniem,
że byłam Tam…
Dotykałam miejsca,
gdzie narodziło się
Słońce,
gdzie narodził się
mój Ukochany…
I byłam tam z Nim
w tę noc,
z pasterzami,
mędrcami ze wschodu,
Maryją i Józefem.
„Słowo stało się ciałem”.
Obietnica Boga z Edenu
wypełniła się tej nocy
w Betlejem.
W Bet- lehem.
W Domu Chleba.
Chciałabym,
żeby w moim sercu
znalazł się dom dla Chleba.
Żeby moje serce stało się Bet- lehem.
I cały świat się zmienia…
Jeden komentarz
Paweł
Bet-lehem
we mnie
dom ciała
sanktuarium
świątynia
serce serca
dno dna
dusza duszy
wnętrze wnętrza
głębia głębi
dusza duszy
miejsce MIŁOŚCI