
Za mało Jego…
Kto inny
stał się bohaterem
rozmów,
wywiadów,
rozmyślań,
planów…
Coś innego
zajmuje
ludzkie myśli…
Wkurza mnie to,
że tak mało
JEGO
w tym czasie,
który
dla NIEGO
jest przeznaczony…
Kwarantanna
znaczy przecież
40 dni!!!
Czterdzieści dni
odosobnienia,
czterdzieści dni
pustyni,
czterdzieści dni
postu,
czterdzieści dni
samotności…
Dziwny w tym toku
ten Wielki Post,
bo inny
niż w całym
naszym życiu…
A może właśnie
nie dziwny,
ale ten prawdziwy!
Może tak właśnie
powinien
wyglądać!
Dookoła słyszę tylko:
„Kto nam zakaże
chodzić do
kościoła?!”
albo:
„JA CHCĘ przyjąć
Komunię Świętą”,
jakby to było coś,
co nam się należy.
A co,
jeśli właśnie Bóg
mówi
przez kwarantannę:
„Dlatego chcę ją przynęcić,
na pustynię ją wyprowadzić
i mówić jej do serca.”? (Oz 2,16)
Co, jeśli to
Bóg chce nas
ze wszystkiego
ogołocić:
przyzwyczajeń,
rutyny,
fasady
tradycyjek
i pobożnostek,
żebyśmy wreszcie
stanęli
przed Nim
prawdziwi,
bez faryzejskich
zasług…
„Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć,
wzywajcie Go, dopóki jest blisko!
Bo myśli moje nie są myślami waszymi
ani wasze drogi moimi drogami –
wyrocznia Pana.
Bo jak niebiosa górują nad ziemią,
tak drogi moje – nad waszymi drogami
i myśli moje – nad myślami waszymi.” (Iz 55,6.8n)
„Oto nadejdą dni –
wyrocznia Pana Boga –
gdy ześlę głód na ziemię,
nie głód chleba ani pragnienie wody,
lecz głód słuchania słów Pańskich.
Wtedy błąkać się będą od morza do morza,
z północy na wschód będą krążyli,
by znaleźć słowo Pańskie,
lecz go nie znajdą.” (Am 8,11n)
Boga nie ograniczają mury,
ani zakazy.
Przychodzi do nas,
tam, gdzie jesteśmy.
Dlatego
wykorzystuję te
wirusowe
czterdzieści dni,
by JEGO
było więcej
wszędzie,
w całym
moim życiu,
w całym
moim sercu,
w całym
moim świecie…
Błogosławiona
kwarantanna,
dzięki której
można być
bliżej,
więcej,
bardziej…
Taka szansa
może się nie trafić
szybko.
W Wielkim Poście
roku dwóch dwudziestek
naprawdę
możemy
powrócić nowi,
odrodzić się do życia…
… możemy
ZMARTWYCHWSTAĆ!

