KwarantHannaH
To słowo
budzi w ludziach
przerażenie,
strach,
panikę…
A we mnie?
Spokój.
Może jestem
dziwna,
ale
Wielkopostną
kwarantannę
roku 2020,
uczyniłam
kwarantANNĄ…
Nie sama,
bo to raczej
Bóg
mnie wołał,
bym
zwolniła,
wyhamowała,
pobyła
z NIM
i z samą
sobą…
I nie narzekam
na brak zajęć.
Wręcz przeciwnie,
pracuję więcej
niż przypuszczałam,
od myślenia,
co w dalszej kolejności
mam wykonać,
aż mnie
głowa boli…
Wieczorem
padam
zmęczona,
z wdzięcznością
za swoje wielkie
łóżko
z twardym
materacem,
wybawieniem
dla mojego kręgosłupa.
Ale jestem
jakoś inaczej
zmęczona…
Nie jak po karuzeli
światowego pędu,
na którą mnie wepchnięto,
i której nie mogłam zatrzymać,
ani z niej wysiąść.
Jestem
zdrowo zmęczona,
bo odżywiam
duszę…
Karmię się
pięknem,
przyrodą,
naturą,
Bogiem,
modlitwą,
czasem dla siebie…
Najbardziej lubię
wspólne z Bogiem
uzgadnianie
marzeń.
Mamy swoją
porę:
codziennie
w okolicach
piętnastej.
Idziemy wtedy
na spacer…
Myślałam, że
będzie mi
brakować
gór
aż nie do wytrzymania,
ale na razie
ten zakaz
mocno mi
nie doskwiera.
Pewnie z natłoku
innych zajęć
i pewności,
że góry są
wierne
i poczekają na mnie,
w tym samym
miejscu,
w którym je
zostawiłam.
Biorę przykład
z natury,
która zdaje się
nie przejmować
pandemią.
W jej
spokoju
i opanowaniu
odnajduję
lekarstwo
dla siebie.
Tak jakbym
wróciła
do korzeni,
do źródła
siły
dla duszy
i ducha…
Harmonia
wnętrza…
Czuję się wreszcie
na swoim miejscu,
tutaj
i
teraz,
ani spóźniona,
ani za wcześnie…
I choć czas
jest trudny,
to go błogosławię,
bo to najlepszy
czas
na dobro.
I pierwszy raz
czuję, że
czas
nie przecieka
mi przez palce.
Nie trwonię go
bezsensownie.
Każda minuta
to cenna
dawka
lekarstwa
na chorobę
oddalenia
od swojego
serca.
Błogosławiony czas!
Błogosławiona
kwarantHannaH!
P.S.
Jedyne
małe rozczarowanie,
to ciągły,
nieustanny
szum
samochodów…
Miałam nadzieję,
że nastaną
takie dni,
że liczba
przejeżdżających
samochodów
się zmniejszy…
Marzyłam,
żeby doświadczyć
u siebie
ciszy
rodem z
Beskidu Niskiego,
w którym
jak auto przejedzie
raz na
pół godziny,
to jest cud…
Marzyłam
o takiej
ciszy…
Może w
Wielkanoc
ją usłyszę…