Perseidowe „Memento Mori”…
Urodziłam się
w perseidową noc,
noc spadających gwiazd…
Jakby dla
przypomnienia,
że życie ludzkie
trwa tyle, co
mrugnięcie oka…
Perseidy mówią
o przemijaniu…
Oby tylko
zdążyć
zapalić się
wystarczająco
jasno…
Jestem
spadającą gwiazdą…
Jestem
dzieckiem Wszechświata…
Jestem
Córką Boga…
Paradoksalnie,
myśl o możliwej
rychłej śmierci
wyrwała mnie
do życia.
Zaczęło się mnie
chcieć żyć,
cieszyć chwilą,
cieszyć wszystkim:
zapachem
świeżo skoszonego siana,
pokrytego rosą
opadającą po zachodzie słońca;
zapachem
wiatru znad pól i rzek
rozgrzanych w ciągu dnia
i schłodzonych nagle
sierpniowym mrokiem;
smakiem
ciepłych od słońca
jabłek;
chłodem
wody, która obmywa mi stopy;
muzyką
świerszczy, gdy zapada noc;
widokiem
rdzawoczerwonego nieba,
kiedy słońce chowa się za horyzontem;
blaskiem
iskrzących się w ciemnościach
gwiazd…
Myśl o tym,
że wszystkiego tego
mogę doświadczać,
widzieć,
czuć,
smakować,
dotykać
po raz
ostatni,
sprawiła,
że wszystko nabrało
wiecznego sensu,
że każda chwila jest cenna,
że każdy oddech jest cudem,
że każda sekunda jest wyjątkowa
i jest za co być wdzięcznym Bogu.
Bez śmierci,
bez myślenia o niej,
nasze życie byłoby nudne.
„Zdradzę ci tajemnicę,
coś, czego nie uczą w świątyniach.
Bogowie nam zazdroszczą.
Zazdroszczą nam śmiertelności.
Bo każda chwila
może być dla nas
ostatnia.
Wszystko jest piękniejsze,
bo jesteśmy skazani,
by umrzeć.”
Po urodzinowych Perseidach,
kiedy powiedziałam Bogu,
że „każdy Twój wyrok przyjmę twardy”,
przyznałam Achillesowi rację:
wizja śmierci
zmienia perspektywę patrzenia
na życie.
Jeśli coś osiągnę,
to fajnie,
będzie można podziękować Bogu
i cieszyć się tym.
Jeśli nie osiągnę,
to jaki to będzie miało wpływ
na moją wieczność?
Żaden.
Osiągnięcia nie uchronią mnie
od śmierci,
tak jak i porażki mnie
nie zabiją.
One zabiją jedynie
oczekiwania innych.
Więc czy
osiągnę spektakularny sukces
w życiu
czy nie,
koniec mojego życia
jest taki sam
i zależy od Boga.
Pogodzenie się z losem,
akceptacja śmierci,
która może nadejść
w każdej chwili,
a nadejdzie kiedyś
na pewno,
są tak bardzo oczyszczające!
Dzięki temu
człowiek potrafi
oddzielić sprawy ważne
od mało ważnych…
Niezwykłe doświadczenie…
Podczas perseidowej
urodzinowej nocy…
Może zaczynam
przewartościowywać swoje życie
według
katharsis,
które przeżyłam
pod niebem
roziskrzonym
setkami
spadających gwiazd…
Boskich przypominajek:
„Pamiętaj, że umrzesz…”
Mam nadzieję,
że będzie dobrze,
ale jakkolwiek będzie –
będzie dobrze,
bo wreszcie
chce mi się żyć!
Poczułam w sobie
życie!
Nie wiem
na jak długo,
pewnie jeszcze nie raz
wpadnę w dół egzystencjalny,
ale TERAZ
żyję
i Jestem
za to
wdzięczna…
„Pamiętaj o śmierci…”,
a będziesz
ŻYŁ PEŁNIĄ ŻYCIA!
2 komentarze
Kinga
Piękny i dający do myślenia wiersz. Pozdrawiam serdecznie 🙂
Hannah
Dziękuję za dobre słowo i cieszę się, że się podoba. Pozdrawiam równie serdecznie <3