Odchodzi nieubłaganie…
W tym
przedziwnym roku
lato trwało
dla mnie
wyjątkowo krótko…
Ledwo zdążyłam
obudzić się
ze stresowego koszmaru,
a ono już
odchodzi…
I to nieubłaganie…
Czuć to
w powietrzu,
w wodzie,
w promieniach słońca…
Odchodzi,
bo przychodzi
Ona,
przychodzi
nowe,
wraz z odpoczynkiem
danym ziemi,
słońcu,
zwierzętom,
ludziom…
Idę się więc
pożegnać.
Szczyt góry,
to najlepsze do tego
miejsce.
Stamtąd lepiej wszystko
widać,
a przy pożegnaniu
może dostanę
zalążek odpoczynku,
ciszy
i spokoju…
Na pewno tak będzie…
Idę się
pożegnać…
Ale nie na długo,
bo lato obiecało,
że wróci
i pobędzie
dłużej…
Dziękuję,
żeś było…
Choć krótko,
ale tym bardziej
będę na
Ciebie
czekać…