A rok był przedziwny tej jesieni…
„Przyszła do mnie
nie wiem skąd…
Zawróciła w głowie
tak dokładnie…”
Przyszła z
rozwianymi halnym
rdzawo – kasztanowymi włosami,
pachnącymi
smażonymi na powidła
śliwkami;
włosami
mokrymi od mgły,
srebrzącymi się
diamentami
pajęczej biżuterii…
Przyszła o czasie,
choć jeszcze niedawno
wszystko budziło się
do życia…
Przyszła
z rękami wypełnionymi
dyniami,
cukiniami,
pietruszką…
Kieszenie
złocisto – żółtej sukienki
wypchane miała
śliwkami,
jabłkami,
gruszkami
zerwanymi w sadzie
za miedzą.
Pamiętam, gdy
wiosną
codziennie sprawdzałam
czy coś wyrosło
na grządkach…
A ona przyszła
z naręczami płodów ziemi,
ze zbiorami tak nieoczekiwanymi,
że aż serce rośnie
w wdzięczności
za naturę,
która troszczy się
o nas
na zapas,
na zimę…
Przyszła i ogłosiła
wielkie robienie
przetworów,
smażenie, gotowanie,
mrożenie, kiszenie…
Nic nie może
się zmarnować…
Żaden dar…
Ubrała fartuch,
zakasała rękawy
i zaczęła swoje
nauki.
Przekazała mi
wiedzę
o naturze,
ziołach,
cierpliwości,
zmienności,
miksturach
na przeziębienie,
akceptacji
rytmów Wszechświata…
A kiedy ta
ciężka praca
(a trzeba przyznać,
że nigdy jeszcze
nie byłam
we wrześniu,
w październiku,
tak zmęczona)
się skończyła,
zaprosiła mnie
na spacer,
by pokazać mi
jak się urządziła
na świecie.
Urządziła się
przepięknie,
nikt nie ma
takiego dizajnu
w domu
jak ona.
Choć dzięki jej
zaproszeniu,
mogę cieszyć oczy
nieprzemijającą sztuką
dekorowania wnętrz
światowych.
A potem
dołączyli do niej
Pan Demia
i Kwarant Anna,
więc spacery
stały się
codziennym
lekarstwem
na niebezpieczeństwo
szaleństwa.
Przychodzi do mnie
codziennie,
pijemy gorącą
malinową herbatę,
obserwujemy
coraz krótszy
dzień,
snujące się
w zimniejszych promieniach słońca
pajęczyny…
A potem
odprowadzam ją
do domu
i oglądamy u niej
seanse
formacji chmur,
którymi bawi się
Wiatr –
nasz przyjaciel.
Próbuję uchwycić
nieuchwytne
ruchy mgieł
i zachody słońca,
z których żaden
jeszcze się nie powtórzył
w swoim pięknie
i unikalności…
I choć jej przyjście
było intensywne,
absorbujące
wszystkie moje
siły,
to teraz
nadszedł czas na
uważność,
modne dzisiaj
„slow life”,
a po mojemu
kontemplacja życia
z każdym łykiem
herbaty,
z każdym
promieniem słońca…
Nadszedł czas
przygotowania,
wyciszenia
do zimowego
snu…
2 komentarze
Paweł
Piękny i ciekawy film…
Przenikające do głębi życia słowa…
O jesieni
o włosach srebrzących się diamentami pajęczej biżuterii…
przychodzącej w złocisto – żółtej sukience wypchanej owocami…
przekazującej wiedzę o rytmach Wszechświata…
tworzącej nieprzemijającą sztukę dekorowania wnętrz światowych…
zapraszającej do spacerów…
podającej pyszną malinową herbatę…
zapraszającą do kontemplacji życia…
Hannah
Dziękuję 🙂
Cieszę się, że się podoba. <3