Wigilii czas…
Nie ma
w tym roku
pośpiechu…
Nie ma
w tym roku
presji…
Nie ma
w tym roku
oczekiwań…
Przynajmniej
w mojej głowie.
Całe to dziadostwo
wyrzuciłam za
progi mózgowe
i postawiłam
zakaz wstępu
z zewnątrz.
Wszystko za sprawą
covidowego adwentu
,
który „zmusił” mnie,
by zwolniła,
odpuściła,
odpoczęła,
pogodziła się
z rzeczywistością.
I jak co roku
miałam
długą listę
rzeczy do zrobienia
przed Świętami,
bo przecież
„musi być” posprzątane
na błysk,
choinka „musi być”
idealnie udekorowana,
podłogi „muszą być”
umyte
,
paznokcie „muszą być”
pomalowane,
tak w tym roku
lista poszła
do kosza,
a zadania z niej
przeszły selekcję
pod względem
ważności.
Bo czy ważniejsze jest,
żeby choinka była
instagramowa,
czy to,
że ubierały ją
małe rączki,
które wkładały w to
całe swoje serduszko
i zrobiły to
jak umiały najlepiej?
Ważniejsza jest
lśniąca podłoga
czy robienie aniołków z papieru
z dziećmi,
dla których liczy się
czas, serce i uwaga?
Ważniejsze jest
urabianie się po pachy
– bo przecież „trzeba”
wszystko zrobić perfekcyjnie –
czy wspólna zabawa
i budowanie świątecznej atmosfery
w małych obserwatorach?
I cóż, że
nieposprzątane,
kiedy w malutkich sercach
zasiało się
ziarno
dobrego czasu,
wypełnionego
uważnością,
zabawą,
miłością…
Wszystko w tym roku
jest inne
i inaczej przebiega,
a jednak czuję,
że według jakiegoś
Planu.
I kocham tę Inność,
nie zawsze łatwą,
ale zgodną z rzeczywistością,
z którą nie mam zamiaru
kopać się i mocować.
Lepiej porzucić
wymagania,
oczekiwania,
spodziewania,
a wtedy dzieją się
cuda.
Jak ten Cud
w Betlehem…
#calmness #christmaseve #wigilia #christmastime #swiatecznyczas #swiatecznyklimat #slowlife #acceptation #akceptacja #odpuszczanie #uważność #mindfulness #zrodziną #withfamily #toconajważniejsze #themostimportantthing