O czerwcowych trelach i początku lata…

Czerwiec

zaczął się

dla mnie

wycieczkowo…

Zieleń

rozlała się

w naturze

z całą swoją

soczystością…

To zabawne,

jak egzotyczna

może być

podróż pociągiem…

Ponownie

Jaworzyna Krynicka,

ze względu na

moje kolano…

Podróżując,

ile tylko się da,

oficjalnie potwierdziłam,

że wiosna

dotarła już

wszędzie…

A niedługo będzie

lato…

Udało mi się

spotkać na żywo

z osobą,

którą obserwuję

na Instagramie.

Mega ciekawe

doświadczenie

i przemiły wywiad z

Tomkiem Habdasem

(@wszczytowejformie).

Przez kontuzję

przegapiłam

płynne

przejście temperaturowe

między dwiema

porami roku,

a tu już

trzecia

za pasem,

z coraz częstszymi

upałami…

Dlatego pierwsze dłuższe

rehabilitacyjne spacery

były dla mnie

szokiem termicznym.

Zapomniałam już,

że może być

tak ciepło.

Zwłaszcza, jeżeli

ostatni raz

byłam na spacerze,

kiedy zalegał jeszcze

śnieg…

Świadomość, że

przeżywam

najdłuższe dni w roku,

a potem będzie

coraz mniej dnia,

mniej słońca,

napawa mnie

smutkiem.

Szybko jednak

wychodzę z

mentalności braku

i cieszę się tym,

co jest

teraz,

a teraz

jest lato!

Ciepłe,

długie dni…

Dojrzewające zboża

i rośliny w polu…

Przyjemnie ciepły

wiatr,

kołyszący trawami

i bawiący się

kosmykami włosów…

Czerwiec, to też

prezenty,

nie tylko z okazji

Dnia Dziecka…

I te zachody słońca

w okolicach 21:00…

Codziennie inny…

Nieporównywalnie

piękny…

Czerwiec, to także

zapach,

rozgrzanego w ciągu dnia,

jaśminu

wieczorową porą…

Igraszki słońca, cieni i wiatru

w zielonych liściach…

Pierwsze zbiory,

mikstury,

syropy,

suszki…

Biel, która

wcale nie kojarzy się

z zimą…

I deszcz,

który nie mrozi

w sekundę…

Taki jest czerwiec…

Taki był mój czerwiec

roku 2022…

Jeszcze tyle

letnich zachodów słońca

przede mną…

Już nie mogę się

doczekać,

by zobaczyć je

wszystkie…

 

https://www.youtube.com/watch?v=fKhhCBo9604

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *