-
Lipiec przyniósł zmiany…
Świerszcze zwiastują nadejście lipca, choć zaczął się niepozornie… Codzienność odmierzam przejażdżkami rowerowymi… Lipiec był dla mnie miesiącem zachodów słońca, bo każdego wieczoru żegnałam słońce nad rzeką, siedząc na rowerze. To była jedyna pora dnia, w której jakakolwiek aktywność fizyczna była możliwa. I choć widok wysychającej rzeki mocno mnie zaniepokoił, to nawet to nie było w stanie zmącić tego piękna… Piękna zachodzącego słońca, zmęczonego całodzienną pracą ogrzewania ziemi, chowającego się za horyzontem do snu przy akompaniamencie świerszczowej muzyki… Gra kolorów na zachodnim niebie od zawsze robi na mnie wrażenie… Nic tylko stać i gapić się, chłonąć, aż tęczówki nasiąkną odcieniami błękitu, granatu i różu. Podziwiałam też dzieła ludzkich rąk, wkomponowane w…