• Story 20: Terapia śmiechowa i kolejne dwa munrosy

    Nazajutrz po Ben Lomond jechaliśmy w stronę Loch Laggan, by zdobyć kolejne dwa munrosy. A po drodze pełen przekrój pogodowy. Jedyne, co jest niezmienne, to zachwyt i piękno… i śmiech, który stał się znakiem rozpoznawczym całej wizyty w Szkocji… Odkryliśmy po drodze małą Szwajcarię… I trochę Kanady. Później już tylko spotkanie ze znajomymi Wojtka i ruszamy na szlak. Ben Lomond to była autostrada do nieba. Na te dwa szczyty szkockie, których nazw nie pamiętam, musieliśmy szukać ścieżki. Ale to chyba było w tym najlepsze.  

  • Story 19: Szkocka wiosna i pierwszy munros

    Wiosna zaczęła się dla mnie już w lutym. A później tylko koniunkcja i cała przyroda mówiła mi, że miłość jest wszędzie. No może jedynie śnieg i zima próbowały coś wskórać, by wygrać tę bitwę. Przyznam szczerze, że zimy miałam już po dziurki w nosie, mając wiosnę w sercu. Niewiele nagrywałam… W oczekiwaniu na kolejne spotkanie próbowałam odnaleźć się w nowej, związkowej rzeczywistości… Nie mogłam się doczekać… ale skoro czas i tak upłynie, I choć nastąpiła bardzo irytująca dylatacja czasu, bo czas dłużył się niemiłosiernie, to i tak lubiłam oglądać wschody słońca, wydłużający się dzień, słuchać świergotu ptaków… Wzięłam się też za bieganie. W końcu temperatura przyjemnie wiosenna. Ale jak to…