Wyczucie czasu…
Pobudka
o 3:00 nad ranem,
by móc wdrapać się
w jednym dniu
na dwa
oddzielone od siebie
Jeziorem Żywieckim
szczyty.
Do końca jazdy samochodowej
zastanawiałam się,
od której góry
zacząć.
Wybrałam na pierwszą
Skrzyczne
(jak się później okazało –
w życiu
nie ma
zbiegów okoliczności).
Podejście
pierońsko strome,
ale widoki
energetyzująco piękne.
Te morza mgieł
otulające
wyspy górskie…
Ostatnio
bardzo fizycznie
przeżywam
wzruszenie
z zachwytu.
W drodze
na Skrzyczne
wylałam wiele łez
i nie wszystkie
były z powodu
wykończenia organizmu
O 10:00
stanęłam
na najwyższym szczycie
Beskidu Śląskiego.
Wchodząc do schroniska
od razu
zobaczyłam
człowieka,
którego twarz
wydawała mi się
dziwnie
znajoma.
Szybko przewertowałam
w głowie,
skąd ja go znam
i nagle
mnie olśniło,
ale też
nie mogłam
uwierzyć
w swoje szczęście,
bo oto
na Skrzycznem
spotkałam
człowieka,
którego filmy
na kanale
oglądam namiętnie,
inspirując się
każdym kadrem.
No jakie szczęście
trzeba mieć,
żeby spotkać
jednego z ulubionych
youtubowych twórców?
Zwłaszcza
z tą porażającą
świadomością, że
gór Ci u nas
pod dostatkiem,
a ja mogłam
wleźć najpierw
na Czupel,
i tym samym
mogliśmy się
rozminąć.
To się nazywa
wyczucie
czasu i przestrzeni.
Poczułam się
częścią
niesamowitego planu
Kogoś Większego,
czułam tak
namacalnie,
że nic
Mu się z rąk
nie wymyka,
że jestem
we właściwym
miejscu i czasie,
poczułam
ciężar gatunkowy,
z pozoru małych i błahych,
decyzji
(np. od którego szczytu
zacząć wędrowanie),
poczułam magię
„tu i teraz”.
Poczułam się
wreszcie
zakorzeniona
w chwili obecnej…
Czułam,
że nigdy
nie jestem gdzieś
za późno
lub
za wcześnie,
ale dokładnie wtedy,
kiedy mam
tam być…
To było…
nie z tej ziemi…
Krótka rozmowa
ustawiła radośnie
cały mój dzień.
Już dawno
nie czułam takiej
radości
z powodu zaskoczenia
ułożeniem pewnych
okoliczności:
mojego zaspania,
niepunktualnego wyjazdu,
prędkości jazdy,
wyboru pierwszego szczytu,
tempa wchodzenia
na górę…
Wszystkie puzzle
się ułożyły
idealnie…
Rozwalające system!
Potem Czupel…
Nigdy nie zaczynałam
wędrówki
o 13:00…
To zdecydowanie
nie moja pora,
chyba że
do schodzenia.
Ale nie było
odwrotu,
trzeba było się
wdrapać.
Nie pamiętam
kiedy ostatni raz
tak zdychałam
pod górę…
To było straszne!
Ale góry
potrafią wynagrodzić
wszelkie zmęczenie.
I znów idealne
wyczucie czasu, bo
trafiłam na
zachód słońca…
Przepiękny,
nostalgiczny,
z mgłami
przelewającymi się
przez szczyty,
by zalać doliny
powietrznym puchem.
Powiedzieć,
że było to coś
niesamowitego,
to jak nic
nie powiedzieć…
To było…
Boskie!
Bez dwóch zdań
On
maczał w tym
palce.
Dopiero nadciągający
mrok
i widmo
wędrówki przez las
w totalnych ciemnościach
zdołały mnie
ściągnąć
z góry.
Zmęczoną,
szczęśliwą,
naładowaną,
zaskoczoną radością!
https://www.youtube.com/watch?v=zn7gZ0MkldU
#skrzyczne #góry #mountains #koronagorpolski #2w1 #2in1 #wibracjezycia #spotkanienaszczycie #nigdysieniepoddawaj #nevergiveup #spelniajmarzenia #makeyourdreamscometrue #mist #mgła #piękno #beautyofnature #wolność #freedom