• Nie umiem…

    Długo mnie nie było… Nie mogłam się pozbierać… Najpierw przez to, co dzieje się W Ukrainie, a potem przez zaległości wszelakie, których nadrabianie pochłania tyle czasu, że ledwo żyję… Ale wracam z mocnym postanowieniem nadrobienia i wreszcie bycia na bieżąco… Na stronie posty będą we właściwej chronologii amoxil online , jednak na FB i IG mogą być pomieszane. Mam nadzieję, że mi wybaczycie… Taki jest właśnie teraz mój świat: nie nadążam, wybieram „być” niż świat wirtualny buykamagrausa.com , a może po prostu nie umiem w te społecznościowe klocki… Cały czas próbuję je dopasować do swojego życia, bo nie chcę na odwrót… Do częstszego zobaczenia! HannaH  

  • Dzień, który wstrząsnął Europą…

    W momencie, gdy poukładałam strach w odpowiednie szuflady, by dało się żyć normalnie; gdy wyrwałam się z macek posępnych myśli; wyszłam cało, dojrzale i zdrowo z trudnych emocji nagłego ataku; w roku, gdy wszyscy mieli nadzieję na powrót „do normalności” po pandemii; w chwili, gdy przekonałam samą siebie, że to absurd w XXI wieku i na pewno się nie zdarzy i zaczęłam żyć „po staremu” i nowemu… Wtedy nastał ten dzień, który wstrząsnął Europą, światem i roztrzaskał na kawałki świat milionów ludzi… W tym mój świat… Bezpieczny, dobry, wolny od przemocy… Ten dzień zastał mnie na stoku Buy Kamagra UK , gdzie próbowałam odzyskać dystans, spokój, radość i ciszę… Po…

  • Walentynki z…<3

    Planowałam ten dzień dla Siebie, bo Miłość zaczyna się od Siebie… Niby proste, a jednak nie do końca… Zwłaszcza dla kobiet… Bo przecież od najmłodszych lat programuje się dziewczynki, że mają myśleć wyłącznie o innych, zapominając o sobie… Bo przecież, to inni są ważni, ich potrzeby są priorytetowe, ich samopoczucie kluczowe… I tak rośniemy z przekonaniami innych w naszych głowach, które zamieniają się w nasz własny wewnętrzny głos, który codziennie przypomina nam, że jesteśmy nieważne, niewystarczające; kwestionując buyantibiotics24.net , czy w ogóle jesteśmy… Jesteśmy? Jeśli nie żyjemy dla innych, to jesteśmy? Żyjemy? Mamy do tego prawo? Żyć dla siebie? TAK! I to prawo mam od urodzenia! I to prawo dotarło…

  • Pocovidowa Łysica

    Myśl o niej przyszła nagle buy doxycycline online , niespodziewanie i idealnie czasowo… Chciałam zakończyć nią ubiegłoroczne zdobywanie wschodnich szczytów do Korony Gór Polski, by na wiosnę 2022 roku zająć się zachodnią częścią. Plany „pokrzyżował” mi koronawirus, uziemiając mnie na prawie miesiąc. Skoro nie mogła być ostatnia (a może nie chciała), to stała się pierwszą… Pierwszą górą zdobytą przeze mnie w nowym 2022 roku. Łysica, bo o niej mowa, nie tylko była pierwszą, ale również była najlżejszą, najprzyjemniejszą i zaskakującą górą do wdrapania się. Przed wyjazdem bałam się czy dobrze robię, czy mój organizm podoła po covidzie, czy warto jechać w tak długą trasę, by iść tylko godzinę na szczyt?…

  • Sylwester z Klimtem w rytmie slow…

    Miał być aktywnie spędzony. Na szczycie góry. Ze znajomymi. Bo siedzieć w domu to nuda… A czasem właśnie najtrudniej zgodzić się na niezwykłą zwyczajność, słabość, nudę, brak spektakularności… W tym roku pogodzić się z tym pomogło mi strajkujące ciało, w które od roku uważniej się wsłuchuję. W Sylwestra szepnęło mi: „Chciałabym zostać właśnie dziś w domu i nie robić nic nadzwyczajnego. Dlaczego akurat temu dniowi nadajemy aż takie znaczenie? Chcę pogapić się bez pośpiechu, w spokoju na choinkę, położyć się obok niej, poczuć jej żywiczny zapach rozgrzany ciepłem domu, oświetlony blaskiem lampek. Poleżeć, pomyśleć, podziękować za ten rok.” I prośbę ciała spełniłam, choć nie sama, bo zaprosiłam leżącego od dwóch…

  • Wigilii czas…

    Nie ma w tym roku pośpiechu… Nie ma w tym roku presji… Nie ma w tym roku oczekiwań… Przynajmniej w mojej głowie. Całe to dziadostwo wyrzuciłam za progi mózgowe i postawiłam zakaz wstępu z zewnątrz. Wszystko za sprawą covidowego adwentu doxycycline online , który „zmusił” mnie, by zwolniła, odpuściła, odpoczęła, pogodziła się z rzeczywistością. I jak co roku miałam długą listę rzeczy do zrobienia przed Świętami, bo przecież „musi być” posprzątane na błysk, choinka „musi być” idealnie udekorowana, podłogi „muszą być” umyte buy generic levitra , paznokcie „muszą być” pomalowane, tak w tym roku lista poszła do kosza, a zadania z niej przeszły selekcję pod względem ważności. Bo czy ważniejsze…

  • Wspomnieniowa Babia Góra

    Na cztery wspomnienia przewiały mnie w daleki Beskid Żywiecki, gdzie mieszka Królowa Beskidów – Babia Góra. Więcej jak dwa miesiące temu zebrałam się w swoich ciemnościach i ruszyłam, by doznawać nieustannej radości i zachwytu. Tej pierwszej nie spodziewałam się aż w takich ilościach. Jednak Babia Góra jest jej pełna. Wiatr przywiewa ją od samiuśkich Tater buy amoxil , wciska ją w dolinę Orawy, by uderzyć całą mocą w najwyższy szczyt Beskidów. Tak było i tym razem: wiatr naginał drzewa, gałęzie, kosodrzewinę, przewracał statywy, plecaki, ludzi… Wydawało się, że nawet tysiącletnie kamienie, głazy mu się nie oprą i pofruną, by gdzie indziej budować góry. Szkoda, że nikt nie uwiecznił tego starcia:…

  • Wspomnieniowa Mogielica

    Nadal wspominam, codziennie… Każdego dnia widzę oczami wyobraźni te szczyty, krajobrazy, wyspy górskie… Co dzień czuję ciepło letniego słońca, ochłodę lipcowego wiatru… Moje myśli wędrują zamiast moich nóg po beskidzkich szlakach… Tylko to pozwala przetrwać domowe zamknięcie, bezsilność ciała, ciemności grudnia… Wspominam dziś Mogielicę, która „prześladowała” mnie zdecydowanie zbyt długo… Podejść do tej wędrówki było Bóg wie ile… I za każdym razem coś. Na dodatek Mogielica zaglądała mi codziennie w okna, przypominając mi, że jeszcze jej nie odwiedziłam… Przeżywałam wtedy prawdziwe katusze. Jednak lipcowe Bieszczady tak mnie naenergetyzowały, znalazłam w sobie bieszczadzką siłę, że poszłam za ciosem i dwa dni po Tarnicy, jeszcze z bieszczadzkimi zakwasami w nogach, wdrapałam się…

  • Wspomnieniowe Bieszczady

    Izolacja sprawia, że nie mam innego kierunku, mogę iść jedynie w głąb… Siebie, swoich uczuć, swoich myśli. swoich relacji, zwłaszcza z samą sobą… Po początkowym buncie, między książkami, poznawaniem siebie, leżąc pod kocem z kubkiem ulubionej gorącej herbaty, zaczęłam wspominać… Wspominać lato, góry, wolność wędrowania. I nagle stałam się wolna… Tak jak w lipcu w Bieszczadach. W mojej głowie przestały istnieć ograniczenia, izolacje, kwarantanny czy nawet ściany… Była tylko bieszczadzka przestrzeń buy augmentin online , ciągnąca się po horyzont… Zielona wolność i nadzieja na przyszłe wędrówki kamagra oral jelly usa , na powrót w rodzinne strony, gdzie wszystko się zaczęło. Tam, na wschodzie, w małej wsi, w której nikt już…

  • Wszystko na opak…

    Cóż to miał być za Adwent! Czegóż to ja miałam nie zrobić! Jak to się miałam nie przygotować do Świąt! Udekorować dom online-pharmacy-uk.com , zrobić wieniec adwentowy, przygotować duszę (więcej modlitwy, jedna godzina więcej z Brewiarza, codziennie Roraty) buyantibiotics24.net , psychikę (karty @dokad_dalej , dziennik, czytanie psychologicznych książek) i ciało… Ileż to ja miałam planów dla ciała na aktywną zimę, rozochocona KGP i Koroną Beskidu Wyspowego… A przyszła inna korona… I wszystkie plany szlag trafił! Na początku myślałam, że to zwykłe przeziębienie, które pokrzyżuje mi tylko pierwszy tydzień Adwentu, ale kiedy po prawie tygodniu straciłam węch i smak (matko, jakie to dziwne uczucie nic nie czuć), dotarło do mnie, że…